Obudziłam się jakieś pięć minut przed zadzwonieniem budzika i poszłam do łazienki wziąć przyjemny, zimny prysznic. Gdy skończyłam, wyszłam z kabiny założyłam ręcznik i zaczęłam robić makijaż. Pociągnęłam cienką linię na powiece eyelinerem, rzęsy pomalowałam tuszem, a na usta nałożyłam delikatny różowy błyszczyk. Już chciałam się ubrać, rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- O nie, zapomniałam wziąć ubrań. - powiedziałam do siebie.
Po chwili uchyliłam drzwi od łazienki, nikogo nie było, w samym ręczniku
czmychnęłam do swojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam szperać w
szafie. Wyciągnęłam luźną, czarną bluzkę z jednym, krótkim rękawem, czarne
krótkie spodenki i torebkę o tym samym kolorze. Ubrałam się spokojnie, już
wysuszone włosy związałam w kucyk, po chwili wyszłam na taras i zauważyłam że
jest bardzo ciepło i słonecznie, słońce aż paliło w oczy, więc założyłam
jeszcze czarne okulary przeciwsłoneczne. Wróciłam do pokoju i nagle ktoś
zapukał do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam pospiesznie.
- Cześć, Clary. - odpowiedział chrypliwym głosem Lysander - Zgubiłem gdzieś
mój notatnik, może go widziałaś wczoraj?
- Niestety nie. - rzekłam, a po chwili zastanowienia powiedziałam - Może
jest w salonie albo w kuchni?
- Może. Poszukasz ze mną? - zapytał.
- Jasne. Czemu nie.
Zeszliśmy po schodach, zaczęliśmy poszukiwania i po chwili zguba się
znalazła. Okazało się że notatnik Lysandra był na kanapie. Nagle po schodach
zszedł zaspany Alexy.
- Hej, dopiero 6.42. Co wy tak wcześnie się po domu pałętacie?
- Co? Dopiero 6.42? – zapytałam po czym spojrzałam na ekran telefonu.
- No… - ziewnął niebiesko włosy .
- Oj, to… , to rób śniadanie Alexy. – powiedziałam.
- Czemu? – zapytał lekko oburzony.
- Ostatni wstałeś. – powiedział Lysander.
- Okej, ale nie obiecuję że będzie smaczne.
Po zjedzeniu „dobrego” jak na Alexyego śniadania, trochę pogadaliśmy, pobiliśmy poduszkami i tak minęło trochę czasu. W końcu poszliśmy do szkoły.
Gdy dotarliśmy do budynku, było jeszcze pół godziny do rozpoczęcia lekcji,
postanowiliśmy iść do piwnicy. Z resztą, Lyss i tak obiecał że kiedyś pokaże
jak śpiewa.
- To tutaj. – powiedział mój biało włosy przyjaciel.
Weszliśmy, po prawej stronie pomieszczenia zauważyłam trzy gitary,
białą, fioletową i czarną z motywem płomieni. Po lewej stronie spostrzegłam
perkusję, dwa mikrofony i fortepian. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i
podbiegłam do wszystkich instrumentów, najbardziej do gustu przypadłam mi
czarna gitara elektryczna. Wzięłam ją w dłonie i zagrałam.
- Zostaw moją gitarę. – usłyszałam za plecami, odwróciłam się i
zobaczyłam jedynie Kastiela.
Czyżby Lysander wyszedł? – zapytałam się w myślach.
- Okej. – odłożyłam ją na miejsce. - Gdzie jest Lyss?
- Nie wiem. Szuka czegoś. – odpowiedział i uśmiechnął się łobuzersko do
mnie.
- Co się tak szczerzysz? – wszedł Lysander.
- Nie twoja sprawa! – powiedział czerwono włosy.
- Możesz odpowiadać spokojniej? – powiedziałam.
- Jasne. – rzekł ciszej.
Zaczęliśmy się wygłupiać, było jeszcze kilka sprzeczek pomiędzy
chłopcami, trochę pośpiewaliśmy i pograliśmy na instrumentach, Lysander bajecznie śpiewa, a Kastiel gra na gitarze elektrycznej.
Zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Odprowadzę cię, Clary. – powiedział ucieszony Lysander.
- Nie. Ja cię odprowadzę. – odpowiedział mu Kastiel.
- Ja, ją odprowadzę! – krzyknął biało włosy.
- Ja! – zawołał jeszcze głośnie czerwono włosy.
Nawet nie zauważyli, kiedy im zwiałam.
Po jak zwykle nudnej lekcji polskiego, udałam się do mojej szafki,
otworzyłam ją i wyleciała z niej czerwona wymiętolona karteczka. Pisało na
niej, „Nie daruję ci tego D”.
Chwilę się zastanowiłam. O nie! Tylko nie on! – pomyślałam.
Zamknęłam szafkę, a mym oczom ukazał się chłopak z włosami do ramion i
to w odcieni blond. Ubrany był w luźną niebieską koszulkę i czarne szorty.
- Ty… - nagle przerwał mi pocałunkiem
Próbowałam się wyrwać, ale mnie przytrzymywał. W końcu się wyrwałam i
strzeliłam mu w twarz, pozostawiając czerwony ślad. Obejrzałam się i zobaczyłam
grupkę uczniów wokół nas.
- Idź stąd! – krzyknęłam i po chwili zauważyłam Lysandra idącego szybkim
krokiem w stronę wyjścia. Nie wiem dlaczego, ale poczułam że go skrzywdziłam.
Zaczęłam za nim biec, w końcu go dogoniłam i złapałam za rękę.
- Lysander poczekaj. Ja to… - przerwał mi jego smutny głos, odwrócił głowę
do mnie i zobaczyłam smutek w jego oczach.
- Wytłumaczysz? Nie musisz. Po prostu myślałem, że… - przerwał, czekałam
chwilę, ale nie odpowiedział.
- To nie tak! To mój były chłopak Dake, który nie daje mi spokoju, ja
chcia… - i znów mi przerwano, przyłożył mi palec do ust, popatrzył mi w oczy i…
pocałował mnie.
Mi się rozdział nawet podobał. Piszcie komentarze,
krytykujcie. Błędy pewnie są jak zawsze, nie wiem. Pozdrawiam, niedługo ogłoszę
konkurs. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz