Łączna liczba wyświetleń

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 5

Po imprezie i przed balem

Następnego dnia obudziłam się o 6.20. Rozglądałam się chwilę po pokoju i nagle zauważyłam Lysandra, po drugiej stronie łóżka ubranego jedynie w jakieś szare dresy, a dziewczyny rozłożone na podłodze, na materacach. Widziałam Rozalię, Violettę i Iris. Pod oknem leżała Kim z butelką piwa w ręce. Jej włosy były w kompletnym nieładzie, a jej sukienka była podwinięta do pasa. Zaraz obok niej o parapet opierał się kompletnie spity Nataniel, jego włosy sterczały na wszystkie strony, miał rozpiętą koszulę z rozwiązanym, zwisającym z szyi krawatem. Na jego torsie znajdowały się różowe i czerwone ślady po pocałunkach, Niedaleko blondyna leżał brązowy stanik.
Powoli i uważnie wstałam, tak żeby nikogo nie obudzić, podeszłam do szafy i wyjęłam czerwoną koszulę w kratkę, czarne rurki i torbę tego koloru. Szybko wybiegłam do łazienki, ale po chwili stamtąd wyszłam, bo nie chciałam brać prysznica w towarzystwie prawie nagiej pary.
Poszłam do łazienki na dole i wzięłam przyjemny, odprężający, zimny prysznic. Później ubrałam się i na powiekach narysowałam, delikatne, cienkie kreski eyelinerem, pogrubiłam rzęsy i wybrałam do tego jasno różowy cień. Uczesałam włosy, jednak postanowiłam ich nie suszyć.
Cichutko stawiałam kroki idąc do kuchni, gdy tam dotarłam zrobiłam na śniadanie tosty z wędliną i serem. Po chwili z schodów dobiegło do mnie czyjeś tupanie.
- Ałł… - usłyszałam zachrypnięty głos Lysandra.
- Cześć Lyss.
- Hej! Co robisz? – zapytał łapiąc mnie rękami w pasie.
- Śniadanie. – powiedziałam.
- Mhm… - mruknął i lekko musnął moją szyję.
- Lysander, przestań. – powiedziałam dość stanowczo, bo się trochę odsunął.
- Co się stało? – zapytał.
- Trochę boli mnie głowa i  szyja. – rzekłam z delikatną chrypką.
- Co musiało się wczoraj dziać, jeśli Nataniel doprowadził się do takiego stanu? – zapytał z rozbawieniem.
- To dobre pytanie. – powiedziałam i nagle z góry usłyszałam krzyk i pisk.
Szybko z Lysandrem pobiegliśmy na górę i zauważyliśmy że Kim zakrywa biust pomimo sukienki rękami. Czy… , czyli ten brązowy stanik był jej. No tak! Natomiast Nataniel miał y tyłu koszuli napisane. „Dajesz, dajesz, dajesz dalej. Kim i Natuś”.
Razem z Rozalią, Violką, Iris, Lysandrem i Marcusem, który właśnie przyszedł z łazienki, z… z tą… no… , a. Z Amber. Nataniel i Kim jednak byli trochę przerażeni i oburzeni naszą reakcją.
- Żebyście wiedzieli co tu się wczoraj działo. – powiedziała Roza i wyjęła z pod materaca komórkę.
Włączyła filmik. Kim i Nataniel się namiętnie całowali, a Iris walnęła Natowi napis na koszuli. Potem jakaś blondyna i Kim zaczęły całować Nata po brzuchu. Jeszcze później Kim weszła z zalanym Marcusem do kibla, wyszła z podwiniętą sukienką, a w dłoni trzymała brązowy stanik. Zaczęła pić jeszcze piwo i jak piła to wtulona w Nataniela zasnęła, z resztą, on też.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, tylko Amber przywaliła Marcusowi w twarz.

Trochę później, gdy wszyscy byli ubrani i jedli śniadanie, zadzwonił dzwonek do drzwi. Za nimi stał Kas. Przysiadł się do nas, zjadł śniadanie. Potem wszyscy usiedliśmy na kanapie.
- Hej, z kim idziecie na bal. Ja z  Leo. – powiedziała Roza.
- Ja nie mam pary. – powiedział Armin.
- Ja też nie. – powiedział Nataniel.
- No… - mruknął Kastiel.
- Ja idę z dziewczynami. – powiedział wesoło Alexy.
- Ja z Alice. – powiedział Marcus.
- Ja jeszcze nikogo nie zaprosiłem. – powiedział uprzejmie Lysander.
- Ja nie mam z kim iść. – powiedział trochę smutna Violetka.
- No, ja też. – rzekła Iris.
- Ja na razie sama. – powiedział trochę ciszej niż wszyscy, każdy z chłopców na mnie spojrzał.
- Żartujesz sobie, ty sama? – powiedzieli jednocześnie Kastiel, Lysander oraz Armin.
- Tak jak powiedziałam, na razie sama. – rzekłam.
- Ja… możesz iść ze mną. – powiedział Kastiel.
- Chętnie spędziłbym czas w twoim towarzystwie. – odpowiedział Lysander.
- Ze mną też możesz iść. – powiedział Armin.
- Przecież jesteś moim bratem.
- Tak właściwie to nie. Moja mama ożeniła się z twoim ojcem jak mieliśmy z Alexym po roku.
- Naprawdę? – powiedziałam.
- Tak. – Armin kiwnął głową.
- To kogo wybierasz? – zapytali Lyss, Kas i Armin.
- Armin, Viola chce iść z tobą. - szepnęłam mu na ucho.
- Serio? – odszepnął.
- Tak. – powiedziałam, a on przysiadł się do Violki.
- Kas, Amber, Dezz, Anna i większość szkoły chce iść z tobą. – szepnęłam mu na ucho.
- Wiem, ale ja z nimi nie chcę.
- No cóż. – powiedziałam na głos.
- A ty Lysander, dlaczego chcesz iść ze mną. – szepnęłam do niego.
- Wiesz dlaczego. – odszepnął
- Nie wiem, Kas czy Lyss. Serio nie wiem. - powiedziałam. – Dajcie trochę czasu.
- Ale to już w przyszłym tygodniu. – mruknęła Roza i pokazała na Armina i Violę, śmiejących się do siebie.
- To pójdę z obydwoma. – rzekłam.
- Ale… , to. Nie uważasz że to dziwne? – zapytał Kas.
- Czyli chcesz żebym poszła z Lyssem? – odpytałam.
- N – nie. – wyjąkał.
- Ale tak z dwoma? – zapytał Lyss.
- Czyli chcesz żebym poszłam z Kasem? – odpytałam.
- N – nie. – wyjąkał.
- Więc idę z Lysem i Kasem. – powiedziałam.
Oni przysiedli się na kanapę, Lyss po prawej, a Kas po lewej. Obydwoje wystawili ręce do uścisku. Zaśmiałam się w duchu i porozumiałam spojrzeniem z Rozalią.
- Chodź Clary. – powiedziała.
Weszłyśmy do pokoju.
- Wow. Trzeba będzie kupić jeszcze jedną sukienkę. – powiedziała z sarkazmem. – Wiesz jeszcze tak nie było. – rzekła.
- Jak?
- No tak że dziewczyna musi wybierać, po pierwsze pomiędzy zaproszeniem na bal Lyssa i Kasa, a po drugie, oni nigdy nie kłócili się o dziewczynę. – rzekła.



Sorry że taki krótki, ale czasu brakowało, błędów multum (zapewne). I pozdrowienia, piszącym życzę weny.

niedziela, 11 maja 2014

Uwaga!!!

Jeśli chcecie wiedzieć czegoś więcej o postaciach bloga to zapraszam na stronę http://toczegonigdyniewidzimy.blogspot.com/p/postacie_11.html.



Jeśli nie przeczytaliście wiadomości w poprzednim poście to powtórzę:

Ogłaszam Konkurs!!!
Konkurs będzie polegał na wymyśleniu nowej postaci, z którą będzie się wiązał jeden z rozdziałów.

Dane postaci:

Imię :
Wiek:
Zainteresowania:
Jak poznała Clary:

Możecie też wymyślać różne rzeczy.
Jeśli macie możliwość dodajcie obrazek owej postaci.



Rozdział 4

Impreza i nieszczęśliwe zdarzenie

Pocałował mnie delikatnie, odwzajemniłam tego całusa, trwał chwilę. Pocałował jeszcze raz, tym razem namiętnie. Przycisnął mnie do ściany, a ja wplątałam palce w jego włosy i zaczęłam coraz śmielej oddawać pocałunki. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, jednak pomyślałam racjonalnie i lekko go odepchnęłam i moja twarz była kompletnie różowa, z resztą jego też.
- J- ja… , t- to… – wyjąkał.
- Nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz. – powiedziałam i porozumieliśmy się spojrzeniem.
Ustaliliśmy że się nie pokłóciliśmy i nie będziemy się kłócić.
Gdy odszedł jeszcze raz rozejrzałam się po korytarzu – nikogo nie było.
Wróciłam w miejsce gdzie, zdarzył się incydent z Dake’ m.
- Co ty tu robisz? – zapytałam z gniewem w głosie.
- Jak to, co? Przyjechałem do ciebie, kotku. – powiedział spokojnie.
- Kotku, mogłeś do mnie mówić zanim z tobą zerwałam. Chociaż nie wiem czy nawet wtedy bym to przełknęła. – powiedziałam z jadem.
- Oj przestań, wiem że mnie kochasz. – powiedział z uśmieszkiem, a ja tylko chytrze się zaśmiałam.
- Ja ciebie kocham? Chyba śnisz. Ja ciebie nienawidzę. Jesteś  podłą świnią, z takim wielkim ego i ohydnym charakterem, że mogę swobodnie powiedzieć, „ ze Świniami nie gadam”. Ojej, przepraszam wszystkie świnie że nazwałam cię jedną z nich, bo nawet one są lepsze. – powiedziałam, a on zrobił się czerwony ze wściekłości.
- I tak będziesz moja, będę chodził tu do szkoły. – szepnął mi na ucho.
- Nie gadam z gadami o imieniu Dake. – powiedziałam i ruszyłam korytarzem, on natychmiast doskoczył do mnie i chciał mnie uderzyć, ale podszedł do niego Kastiel i wystrzelił mu pięścią w brzuch, a po całym korytarzu rozbrzmiały się oklaski, kilka dziewczyn do mnie podeszło, były to Roza, Iris i Viola.
- Łaaa… , Amber będzie zazdrosna. – powiedziała tak żeby tylko nasza czwórka mogła to słyszeć.
- Z jakiej niby racji? – zapytałam zdziwiona.
- Bo ona za nim szaleje. – odpowiedziała z uśmiechem.
- I co ja mam do tego?
- A to, że odkąd nie ma Debry, Kastiel nigdy żadnej dziewczyny tak nie traktował, a ciebie obronił i jesteście tak jakby „przyjaciółmi”.
- …hm. – wymruczałam.
- Oooo… , co się stało Clar? – zapytała.
- Ymm… , nikomu nie powiecie, tak?
- Nie powiemy. – odpowiedziały chórem.
- Okej, Lysander mnie pocałował. – rzekłam i zobaczyłam jedynie zdziwienie na ich twarzach.
- Umm… , to dobrze. – zobaczyłam w jej oczach iskry – Idziemy na zakupy, dzisiaj!
- Czemu? – jak ja nienawidzę zakupów.
- Bo tak. – odpowiedziały Viola i Iris – Ona tak zawsze ma.
- Okej. O której?
- Zaraz po szkole. Mam nadzieję że masz z kim iść na bal.
- Jaki bal? – zapytałam.
- Jesienny, głuptasie. – powiedziała.
- Nie, nikt mnie nie zaprosił. – odpowiedziałam.
- To nic, ale sukienka musi być.

Po wyjściu ze sklepu byłam wykończona, ale i zadowolona z sukienki i dodatków. Była naprawdę bajeczna. Była ona biała, miała czarną kokardę pod biustem, na plecach. Nie miała ramiączek, była do kolana, zakończona koronką. Były też kremowe wzory koronkowe, co dodawało jej uroku. Dodatki też były dość ciekawe, złote kolczyki z diamentem, srebrna bransoletka na łańcuszku. A także buty, jak najbardziej w moim stylu, kremowe szpilki z szarym spodem i kilkoma paseczkami po bokach. Wszystko to wybrała Rozalia. Ja natomiast wybrałam biały płaszczyk do połowy uda i mały grzebień do ozdoby włosów.
Po zakupach wróciłam do domu, dziewczyny zaproponowały żebyśmy urządziły babski wieczór, oczywiście wyszło że u mnie.
O 17.13, zaczęłam się szykować. Alexyego, Armina, taty i jego żony nie było. Pewnie gdzieś wyszli. Poszłam do łazienki, wziąć prysznic. Założyłam fioletowe spodenki, zieloną bluzkę i zrobiłam delikatny makijaż. Naszykowałam jedzenie: ciastka, chipsy i zamówiłam pizzę i chińszczyznę. Posprzątałam w domu i zobaczyłam czy w domu są jakieś wolne pokoje, znalazłam jeden. Nalałam soku i coli do szklanek. O 19.03 zadzwonił dzwonek do drzwi.
Podeszłam i je otworzyłam.
- Cześć. – powiedzieli niezapowiedzeni goście i weszli, było ich około dziesięciu, rozpoznałam Katiela, Nataniela, Armina i Alexiego.
- Siostra, nie wiedziałem że lubisz imprezki. – powiedział Alexy.
- Wyjmij alkohol. – zawołał ktoś nieznajomy, był to czarnowłosy chłopak. – Marco jestem.
- Sami sobie wyjmijcie. – powiedziałam.
- Przepraszamy. – powiedziały Roza, Viola, Iris i Kim.
- Ale nawet nieźle. – powiedziała imprezowiczka Kimira.
- Dzięki, chodźcie dziewczyny. – szepnęłam do nich i ruszyłyśmy na górę do mojego pokoju. – Jeśli będzie impreza, to trzeba się jakoś ubrać.
Ja ubrałam się w czarną sukienkę do połowy uda, bez ramiączek. Upięłam koka i założyłam czarne szpilki, weszłam do łazienki i zrobiłam trochę mocniejszy makijaż. Usta czerwoną szminką, rzęsy tuszem i delikatnie przypudrowane policzki. Rozalia założyła moją szarą sukienkę do połowy uda, na ramiączka i szare szpilki, makijaż miała taki sam jak ja. Iris też wybrała ten makijaż i czerwoną sukienkę bez pleców i uplotła warkocz na prawą stronę głowy. Kim oczywiście przyszła już ubrana, uczesana i umalowana. Zeszłyśmy na dół i wszystkie oczy powędrowały w naszą stronę. Do Rozalii podszedł czarnowłosy chłopak, bardzo podobny do Lysandra, tylko, że wyglądał na starszego. Rozalia złapała go za rękę i pocałowała w policzek. Z tego co opowiadała Roza to musi być Leo jej chłopak, brat Lyssa. – pomyślałam.
Chwilę później wszystkie oprócz mnie tańczyły, tyle osób prosiło mnie do tańca, ale ja nie wiem na co czekałam i wszystkim odmawiałam.

Nagle podszedł do mnie Kas.
- Hej, zatańczysz mała? – zapytał.
- Okej, mogę zatańczyć.
Tańczyliśmy przez chwilę, nagle ktoś inny porwał mnie do tańca, widać było że Kastiel się wkurzył. Nagle spojrzałam na mojego „porywacza” i… i zaczęło mi się robić niedobrze. Zobaczył Dake’ a.
Zaczęłam się wyrywać, ale on cały czas mnie ściskał. Po zakończeniu piosenki, mnie puścił, chciałam uciec, ale mnie złapał i zaczął ciągnąć. Chwilę później byłam z nim  w łazience. Chciałam się wyrwać, ale oparł mnie o ścianę i zasłonił usta, po czym zaczął całować po szyi.
Chwilę później rozbrzmiało się pukanie i walenie do drzwi.
- Cicho, bo twoja buźka nie będzie taka ładna. – szepnął mój oprawca.
**********************************************************

Cały czas rozglądałem się po pomieszczeniu, zgubiłem ją.
Kastiel, ty debilu. – pomyślałem.
Rozejrzałem się jeszcze raz i pobiegłem na górę do jej pokoju, nie było nikogo, rozejrzałem się po wszystkich pomieszczeniach na piętrze. Nic. Poszedłem na dół i zacząłem myśleć. Podbiegłem pod drzwi łazienki i usłyszałem pisk.
To chyba ona. – pomyślałem.
Zacząłem pukać, nic. Usłyszałem tylko stukot zamykanego zamka.
- Clary, odezwij się, proszę. – powiedziałem i usłyszałem jedynie jak ktoś szeptał, to chyba był chłopak. „Cicho, bo twoja buźka już nie będzie taka ładna”.
Teraz się zdenerwowałem, uderzyłem w drzwi, raz, drugi, trzeci. Nagle na nie skoczyłem, wypadły z zawiasów. Nikt nie zwrócił uwagi, muzyka była zbyt głośna.
Wszedłem do środka i zobaczyłem tego idiotę Dake’ a. Był bez koszulki, a obok niego stała Clary, widać było że nie miała już sił. Z jej szyi spłynęła na ramię strużka krwi.
Nagle ten idiota ją puścił, a ona straciła przytomność. Szybko ją złapałem, za mną pojawił się Sam.

- Daj ją, zaniosę ją do Sary. Ona ją opatrzy. – powiedział przyjaciel.
- Dobra masz. – powiedziałem i odwróciłem się w stronę chłopaka, który doprowadził ją do tego stanu.
- Co znowu mnie uderzysz? – zapytał.
- Pasuje ci to? – powiedziałem z pogardą i dałem uderzyłem go pięścią w twarz, a potem w brzuch.
- Kas, uspokój się. – usłyszałem jej słodki głos i zostawiłem tego pajaca.
- Dobrze, Clary. Nic ci nie jest? – zapytałem z troską.
- Nie. Jest w porządku. – powiedziała chrypliwie.
- Zadzwonię do Lyssa. – rzekłem.
- Nie. Proszę, nie. – powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze. Chodź, zaprowadzę cię do pokoju. – oznajmiłem.
- Chciałabym, zatańczyć.- - powiedziała, ja złapałem ją za ręce i zatańczyliśmy.
Chwilę później pojawił się Lysander i do nas podszedł.
- Przepraszam, że mnie nie było. – powiedział do dziewczyny z którą skończyłem tańczyć. – Kiedy przechodziłem koło parku, Sara zadzwoniła, no i przyszedłem teraz.
- Nic się nie stało. – powiedziała i go przytuliła.
- To był twój były chłopak, Dake, prawda? – zapytał, a ona tylko pokiwała głową. – Jesteś już bezpieczna.

Była 2.21, więc postanowiłem już iść.

- Dziękuję ci Kastiel. – powiedziała i pocałowała mnie w policzek, a ja ją przytuliłem, żeby nie widziała moich rumieńców.
Pożegnaliśmy się i ruszyłem do domu, impreza się skończyła. Wszedłem do domu zostawiłem kurtkę na wieszaku, zdjąłem buty i poszedłem na górę, wziąłem prysznic, wyszedłem i położyłem się na łóżku.

Zasnąłem z myślą – Dlaczego ona tak na mnie działa?


Dawajcie komentarze, krytykujcie. Błędów jest pewnie multum, no ale cóż. I serio proszę o komentarze, bo nie wiem czy opłaca się pisać bloga. 

Ogłaszam Konkurs!!!
Konkurs będzie polegał na wymyśleniu nowej postaci, z którą będzie się wiązał jeden z rozdziałów.

Dane postaci:

Imię :
Wiek:
Zainteresowania:
Jak poznała Clary:

Możecie też wymyślać różne rzeczy. 
Jeśli macie możliwość dodajcie obrazek owej postaci.



A i proszę o dawanie pomysłów na kolejne rozdziały, mam ich multum, ale chcę wiedzieć co wy wolicie.
Pozdrawiam  :)  !!










sobota, 10 maja 2014

Rozdział 3

Szczęście i nieszczęście

Obudziłam się jakieś pięć minut przed zadzwonieniem budzika i poszłam do łazienki wziąć przyjemny, zimny prysznic. Gdy skończyłam, wyszłam z kabiny założyłam ręcznik i zaczęłam robić makijaż. Pociągnęłam cienką linię na powiece eyelinerem, rzęsy pomalowałam tuszem, a na usta nałożyłam delikatny różowy błyszczyk. Już chciałam się ubrać, rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- O nie, zapomniałam wziąć ubrań. - powiedziałam do siebie.
Po chwili uchyliłam drzwi od łazienki, nikogo nie było, w samym ręczniku czmychnęłam do swojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam szperać w szafie. Wyciągnęłam luźną, czarną bluzkę z jednym, krótkim rękawem, czarne krótkie spodenki i torebkę o tym samym kolorze. Ubrałam się spokojnie, już wysuszone włosy związałam w kucyk, po chwili wyszłam na taras i zauważyłam że jest bardzo ciepło i słonecznie, słońce aż paliło w oczy, więc założyłam jeszcze czarne okulary przeciwsłoneczne. Wróciłam do pokoju i nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam pospiesznie.
- Cześć, Clary. - odpowiedział chrypliwym głosem Lysander - Zgubiłem gdzieś mój notatnik, może go widziałaś wczoraj?
- Niestety nie. - rzekłam, a po chwili zastanowienia powiedziałam - Może jest w salonie albo w kuchni?
- Może. Poszukasz ze mną? - zapytał.
- Jasne. Czemu nie.
Zeszliśmy po schodach, zaczęliśmy poszukiwania i po chwili zguba się znalazła. Okazało się że notatnik Lysandra był na kanapie. Nagle po schodach zszedł zaspany Alexy.
- Hej, dopiero 6.42. Co wy tak wcześnie się po domu pałętacie?
- Co? Dopiero 6.42? – zapytałam po czym spojrzałam na ekran telefonu.
- No… - ziewnął niebiesko włosy .
- Oj, to… , to rób śniadanie Alexy. – powiedziałam.
- Czemu? – zapytał lekko oburzony.
- Ostatni wstałeś. – powiedział Lysander.
- Okej, ale nie obiecuję że będzie smaczne.
Po zjedzeniu „dobrego” jak na Alexyego śniadania, trochę pogadaliśmy, pobiliśmy poduszkami i tak minęło trochę czasu. W końcu poszliśmy do szkoły. Gdy dotarliśmy do budynku, było jeszcze pół godziny do rozpoczęcia lekcji, postanowiliśmy iść do piwnicy. Z resztą, Lyss i tak obiecał że kiedyś pokaże jak śpiewa.
- To tutaj. – powiedział mój biało włosy przyjaciel.
Weszliśmy, po prawej stronie pomieszczenia zauważyłam trzy gitary, białą, fioletową i czarną z motywem płomieni. Po lewej stronie spostrzegłam perkusję, dwa mikrofony i fortepian. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i podbiegłam do wszystkich instrumentów, najbardziej do gustu przypadłam mi czarna gitara elektryczna. Wzięłam ją w dłonie i zagrałam.
- Zostaw moją gitarę. – usłyszałam za plecami, odwróciłam się i zobaczyłam jedynie Kastiela.
Czyżby Lysander wyszedł? – zapytałam się w myślach.
- Okej. – odłożyłam ją na miejsce. - Gdzie jest Lyss?
- Nie wiem. Szuka czegoś. – odpowiedział i uśmiechnął się łobuzersko do mnie.
- Co się tak szczerzysz? – wszedł Lysander.
- Nie twoja sprawa! – powiedział czerwono włosy.
- Możesz odpowiadać spokojniej? – powiedziałam.
- Jasne. – rzekł ciszej.
Zaczęliśmy się wygłupiać, było jeszcze kilka sprzeczek pomiędzy chłopcami, trochę pośpiewaliśmy i pograliśmy na instrumentach, Lysander bajecznie śpiewa, a Kastiel gra na gitarze elektrycznej.
Zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Odprowadzę cię, Clary. – powiedział ucieszony Lysander.
- Nie. Ja cię odprowadzę. – odpowiedział mu Kastiel.
- Ja, ją odprowadzę! – krzyknął biało włosy.
- Ja! – zawołał jeszcze głośnie czerwono włosy.
Nawet nie zauważyli, kiedy im zwiałam.
Po jak zwykle nudnej lekcji polskiego, udałam się do mojej szafki, otworzyłam ją i wyleciała z niej czerwona wymiętolona karteczka. Pisało na niej, „Nie daruję ci tego D”.
Chwilę się zastanowiłam. O nie! Tylko nie on! – pomyślałam.
Zamknęłam szafkę, a mym oczom ukazał się chłopak z włosami do ramion i to w odcieni blond. Ubrany był w luźną niebieską koszulkę i czarne szorty.
- Ty… - nagle przerwał mi pocałunkiem
Próbowałam się wyrwać, ale mnie przytrzymywał. W końcu się wyrwałam i strzeliłam mu w twarz, pozostawiając czerwony ślad. Obejrzałam się i zobaczyłam grupkę uczniów wokół nas.
- Idź stąd! – krzyknęłam i po chwili zauważyłam Lysandra idącego szybkim krokiem w stronę wyjścia. Nie wiem dlaczego, ale poczułam że go skrzywdziłam. Zaczęłam za nim biec, w końcu go dogoniłam i złapałam za rękę.
- Lysander poczekaj. Ja to… - przerwał mi jego smutny głos, odwrócił głowę do mnie i zobaczyłam smutek w jego oczach.
- Wytłumaczysz? Nie musisz. Po prostu myślałem, że… - przerwał, czekałam chwilę, ale nie odpowiedział.
- To nie tak! To mój były chłopak Dake, który nie daje mi spokoju, ja chcia… - i znów mi przerwano, przyłożył mi palec do ust, popatrzył mi w oczy i… pocałował mnie.




Mi się rozdział nawet podobał. Piszcie komentarze, krytykujcie. Błędy pewnie są jak zawsze, nie wiem. Pozdrawiam, niedługo ogłoszę konkurs.        J